We wtorek do Skarżyska – Kamiennej przyjechał Robert Biedroń. Spóźnił się, ale na skwerze przed magistratem czekała na niego spora grupa młodzieży i dawni działacze Lewicy. Najpierw kandydat na prezydenta udał się do gabinetu prezydenta Skarżyska Konrada Kroniga, któremu na początek podarował swoją książkę. - Na pewno przeczytam – zapewnił samorządowiec.
Rozmowa dotyczyła Skarżyska i problemu ucieczki młodych do dużych miast.
- Większość młodych ludzi z kilku miejscowości w świętokrzyskim, z którymi rozmawiałem, zamierza wyjechać. Co z tym zrobić? Jako prezydent będę dbał o wyrównywanie szans mieszkańców mniejszych miast. W nich też muszą być dobre szkoły, szpitale, komunikacja zbiorowa – zapowiedział Robert Biedroń.
Na pytanie – co prezydent może zrobić dla samorządów, Konrad Kronig odpowiedział krótko – nie przeszkadzać.
Kandydat na prezydenta komplementował prezydenta. - Słyszałem, że nieźle pan sobie radzi. Mówi się, że Konrad Kronig robi ze Skarżyska drugi Słupsk, ratuje miasto – podkreślał.
Prezydent Skarżyska opowiadał o długach, w jakich miasto zostawił jego poprzednik, opowiadał o budowie restauracji McDonald’s i… o tym, że wyciska 12 razy 120 kilogramową sztangę.
Druga część wizyty odbyła się na Skwerze Generała Sikorskiego. Poseł Andrzej Szejna stwierdził, że Skarżysko to miejsce bliskie sercu wszystkim ludziom lewicy. Starosta Artur Berus mówił krótko – Nie można wszystkiego zrzucać na samorządy!
Robert Biedroń przypomniał swoje hasło - „Nic o Was bez Was”. - Obowiązkiem prezydenta jest współpracować z samorządami. Móiwę to z tego miejsca, z miasta – symbolu. Kończy się era kłótni i zajmowania się sobą. Zaczyna się era współpracy. Stworzę radę samorządową, wspólnie będziemy pracować nad rozwiązywaniem problemów – obiecywał. Dodał, że różnie można oceniać czasy PRLu, ale właśnie wtedy budowano szkoły i szpitale. Polityk odniósł się także do rządów Prawa i Sprawiedliwości.
- W 2014 roku mieszkańcy Skarżyska pokazali PiS czerwoną kartkę. Nieprzypadkowo, bo rządy tej partii doprowadziły miasto do ruiny. Obecny rząd nie potrafi nawet zrobić prostych zakupów. Wierzyliśmy ministrowi Szumowskiemu, a okazało się, że worki pod oczami ma nie od pracy, tylko rozmów z bratem i liczenia pieniędzy. Tę stajnię Augiasza, którą PiS zostawi po sobie, będziemy sprzątać latami – powiedział Robert Biedroń.
Szef skarżyskiej Lewicy Artur Pejas zwrócił się do młodzieży – Cieszę się, że tylu was jest z nami. To, co chce zrobić Robert, to dla was, jesteście przyszłością Polski. Robert sprawił, że Słupsk stał się najczystszym miastem w Polsce. Zaoszczędził jako prezydent 40 milionów złotych,
zaczynając cięcia wydatków od siebie. W spółkach doprowadził do parytetu, w ich władzach jest tyle samo kobiet i mężczyzn. Dlatego warto na niego głosować – przekonywał.
Po części oficjalnej Robert Biedroń podszedł do grupy młodzieży. Każdy chciał sobie z nim zrobić zdjęcie, wiele osób przytulało kandydata na prezydenta.
Incydentów nie było, choć skarżyszczanie reagowali na widok polityka Lewicy różnie. Jedni przyjaźnie machali do niego i życzyli powodzenia!. Starszy mężczyzna krzyknął „precz z komuną!”. - Racja, precz z komuną, precz z PiS – odkrzyknął Biedroń. Innemu mężczyźnie nie spodobało się, że kandydat nie miał krawata. - Na prezydenta kandyduje, a na krawat go nie stać? - stwierdził. Gdy po udanej wizycie Robert Biedroń ruszał w dalszą drogę, musiał zwrócić uwagę na mało przyjemny widok. Idąc do auta mijał trawniki z trawą do kolan i śmietnik z walającymi się wokół odpadkami.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
