Las na Borze - nasz, wasz czy ich? Społeczna debata w Skarżysku-Kamiennej. Były emocje. Zobacz zdjęcia

Sosnowy las na osiedlu Bór w Skarżysku - Kamiennej do niedawna był własnością gminy, obecnie zarządzają nim Lasy Państwowe. Lesnicy w ostatnim czasie przeprowadzili tam wycinki drzew. Co prawda stosunkowo niewielkie (jak tłumaczą, to cięcia pielęgnacyjne), ale sprawa i tak wywołała ogromne emocje wśród mieszkańców miasta. Na leśników posypały się gromy. Choć podczas konferencji prasowej przedstawiciele Nadleśnictwa Suchedniów przedstawili informacje dotyczące wycinki i zapewnili, że ze względów sanitarnych usuniętych zostanie nie więcej niż 2 procent drzew, a większych cięć nie będzie ze względu na społeczną funkcję tego lasu, nie wszystkich to przekonało.

Skarżyska Fundacja Ludzie z Natury we wtorek 18 kwietnia na Skwerze imienia Grzegorza Łapaja na osiedlu Bór zorganizowała publiczną debatę "Las na Borze - nasz, wasz czy ich". Wzięło w niej udział ponad 30 mieszkańców, przyrodnik Andrzej Staśkowiak i Piotr Fitas, nadleśniczy Nadleśnictwa Suchedniów wraz z zastępcą Mariuszem Sołtykiewiczem. Na uczestników czekały gorące napoje i przekąski, już na początku organizatorki, Maria Filipiak i Agata Klimek prosiły o otwartość i kulturę dyskusji. Początek debaty wskazywał, że będzie gorąco. Widać było, że część mieszkańców jest delikatnie mówiąc, nieprzychylnie nastawionych do leśników.

Zażarta dyskusja mieszkańców z leśnikami

- Warto prowadzić szersze konsultacje przy sporządzaniu planów urządzania lasu. - Co to jest w ogóle plan lasu? Czy przyrodę można planować? - pytali mieszkańcy. Nadleśniczy Fitas wyjaśniał, że informacje o konsultacjach były ogólnodostępne i nie zainteresowały ludzi. Uwagi zgłosiła tylko jedna organizacja i zostały one w 90 procentach uwzględnione. Ludzie jasno dali do zrozumienia, że wycinki drzew, szczególnie tych zdrowych na Borze nie chcą, denerwują ich rozjechane przez ciężki sprzęt leśne dukty, którymi spacerują i zostawione gałęzie. Leśnicy ponownie zapewniali, że cięć na większą skalę nie planują, będą za to wycinać gniazda w niemal w stu procentach sosnowym lesie, by sadzić tam inne gatunki drzew, dla zwiększenia bioróżnorodności. Dyskusja była zażarta, ale zachowano w niej kulturę.

Przyrodnik Andrzej Staśkowiak ciekawie opowiadał o lesie na Borze. Wyjaśniał, że jednogatunkowy narażony jest na ataki owadów, a zmiany klimatyczne spowodowały, że sosny, przystosowane do pozbywania się sypkiego śniegu, obecnie łamią się pod ciężarem coraz częściej występujących mokrych okiści. - Gatunki iglaste jak sosna, świerk czy jodła w związku z ociepleniem wycofują się z terenu Polski. Za około 300 lat w naszym kraju będą dominować lasy dębowe. Nasz las, na Borze, jeszcze będę oglądał ja i moje dzieci, wnuki prawdopodobnie już nie. Dlatego przebudowa jego struktury jest zasadna - tłumaczył przyrodnik.

Debata bez wątpienia była potrzebna. - Najpiękniejsze było to, że część osób, które najintensywniej ze sobą dyskutowały, po oficjalnej części już w mniejszej grupie porozmawiały ze sobą, otrzymały wyczerpujące odpowiedzi na pytania i pożegnały się uściśnięciem dłoni mówiąc sobie "dziękuję i do następnej dyskusji" - mówi Agata Klimek z Fundacji Ludzie z Natury.